Table Of ContentI
r
Id
II
ŻYCIE
CODZIENNE
r 4 WE FLORENCJI
CZASY MEDYCEUSZÓW
1
«-
■
LUCAS DUBRETON
ŻYCIE CODZIENNE WE FLORENCJI
Czasy Medyceuszów
♦
i
I
■
I
1
i
i
J EAN-MARIE LUCAS D U BRETON
Z YCIE
CODZIENNE
WE FLORENCJI
Czasy Medyceuszów
Przełożyła
ELIG1A BĄKOWSKA
■
PAŃSTWOWY INSTYTUT WYDAWNICZY
■
! .
■
Florencja, jakkolwiek włada pewnymi obszarami, nie jest państwem
w ścisłym znaczeniu tego słowa. Jest miastem-państwem. Fakt ów ma
głęboki wpływ na charakter jej życia codziennego. Zdarzenia historyczne
znajdują szczególny oddźwięk w tym mieście niewielkim rozmiarami, ale
ogromnym dzięki nurtującym je ideom, w tym mieście o bogatych możli
wościach, zdolnym do silnych namiętności i do głębokich refleksji. •
Podczas gdy w wielkich państwach różne zdarzenia toną wkrótce w nie
pamięci i zazwyczaj wywierają wpływ tylko na niektóre warstwy ludności,
we Florencji wywołują tym głośniejsze echo, że wszyscy jej mieszkańcy
biorą mniejszy lub większy udział w życiu politycznym i że panuje wśród
nich pewnego rodzaju równość; szlachta nie mieszka, jak gdzie indziej,
w odosobnionych zamkach, lecz w mieście, a wieśniak jest jednocześnie
mieszczaninem; odbywa się nieustająca wędrówka ze wsi do miasta.
W rezultacie historia ówczesna stale wyciska swoje piętno na historii
Florencji, stanowi właśnie życie tego „Miasta Kwiatów”, tak że niepo
dobna traktować ich oddzielnie. Lekceważąc ówczesną historię, mogli
byśmy zniekształcić obraz życia Florencji, którego niepodobna z niczym
porównać, w którym zawsze coś się dzieje i które znajduje mało odpo
wiedników w dziejach innych narodów.
Rozdział pierwszy
FLORENCJA, MIASTO NIEZGODNE
GWELFOWIE I GIBELINI. - POCZĄTKI FLORENCJI. - FLORENCJA ŚREDNIOWIECZNA. -
STRONNICTWA. - BUNT CIOMPICH. - KONDOTIERZY I RYCERZE.
Dwaj panowie niemieccy, z których jeden nazywał się Gwelf, drugi zaś
Gibelin, byli serdecznymi przyjaciółmi, lecz razu pewnego, wracając z po
lowania, posprzeczali się o sukę i odtąd stali się śmiertelnymi wrogami,
do tego stopnia, że z kolei inni panowie i baronowie niemieccy podzielili
się na dwie partie, biorąc jedni stronę Gwelfa, drudzy Gibelina. Zwo
lennicy tego ostatniego, czując się słabszymi, zwrócili się do cesarza Fry
deryka I, stronnicy zaś Gwelfa odwołali się do papieża Honoriusza III,
który wiódł spory z cesarzem. Stąd poszło, iż stolica apostolska stała się
gwelficka, a cesarstwo — gibelińskie, wszystkiemu zaś winna była nie
szczęsna suka.
„Otóż zdarzyło się, iż w roku 1215 złe owo ziarno wzeszło i w Italii,
a to w* następujący sposób: we Florencji, w rodzinie Buondelmontich, żył
rycerz bogaty i waleczny, który przyrzekł był poślubić córę rodu Amideich.
Dnia pewnego, gdy mijał dom Donatich, jakaś dama zawołała nań i rze-
kła mu:
— Panie, wielce się dziwię, iż żywicie skłonność dla osoby, co niegodna
nawet rozwiązać wam rzemyka u trzewików, i dlatego przeznaczyłam dla
was moją córkę. Życzę sobie, abyście ją poznali.
I nie mieszkając zawołała swoją córkę, urodziwą i ucieszną ilorentynkę
imieniem Ciulla.
— Oto dziewka, którą pragnę wam dać za żonę.
W rycerza Buondelmonte jakby grom uderzył.
— Pani, gotów jestem zadość uczynić twojej woli!
I zanim się oddalił, przyrzekł Ciulli małżeństwo oraz dał jej pierścień.
Dowiedziawszy się, że Buondelmonte gdzie indziej poszukał sobie mał
żonki, Amidei oraz ich przyjaciele zaprzysięgli mu pomstę; każdy wypo
wiadał swe zdanie, aż jeden rzekł: — Co się stało, już się nie odstanie —
a słowa te miały znaczyć, że «człek martwy wojować już nie potraf i».
9
Florencja miasto niezgodne
Rozdział pierwszy
W wielkanocny poranek Buondelmonte wracał zza Arna, gdzie spożył swoich produktów na równinie, budują tam najpierw chaty, a następnie
bywanie- jechał na siwym stępaku, sam w białej szacie i miał wła- domy. Florencja zawdzięcza więc powstanie kupcom z Fiesole i trudno się
X wjechać ńa Ponte Vecchio, tam gdzie wznosił się posąg Marsa czczony dziwić, że odtąd florentyńczycy „stale słyną-jako znamienici kupcy”. Do
pr ez lorentyńczyków wówczas, gdy jeszcze byli poganami, a gdzie teraz dajmy, że w XII wieku bez ceremonii pozbywają się owych ludzi z Fiesole
mieści się targ rybny, gdy go napadła gromada zbrojnych, zwlekła z koma i przywłaszczają sobie ich obszary. Wtedy byli jeszcze wojownikami. Póź
niej przejdzie im to bez śladu.
* 7 Ttej^Florencji zawrzało i zacne rody podzieliły się na dwa stron-
A oto jak sprawę tę ujmuje nauka współczesna *: Florencja, bez wątpie
nictwa: rodzina Buondelmontich stanęła na czele gwelfów, Amidei zaś na nia starożytne miasto etruskie, na pewno obóz rzymski mający cztery
czele gibelinów. Następnie, zarażeni tym zgubnym posiewem, panowie dzielnice, kapitol i forum, nazwę zawdzięcza swoim ukwieconym polom.
Florentyńczycy, ponoszeni młodzieńczą energią, która w tajemniczy spo
i lud Italii utworzyli dwa obozy.
Tak oto partie gwelficka i gibelińska w Niemczech zrodziły się z przy sób wytryska wśród zmierzchu społeczeństwa feudalnego, tworzą gminę,
czyny jednej suki, a następnie we Włoszech z przyczyny jednej kobiety.”* owoc gospodarczego odrodzenia, którego są w dosłownym znaczeniu rze
Opowiadanie powyższe, które ma dla nas posmak powiastki filozoficznej, mieślnikami. Nowa warstwa, niby w uprzywilejowanym ogrodzie, wyrasta
zawdzięczamy jednemu z nowelistów XIV wieku, ser Giovanniemu Fio- powoli w promieniach słońca i przeciwstawia się „społeczności rycerskich
rentino, który zdobył sobie trwałą sławę wśród współziomków, pasjonują wieżyc”, szlachcie pochodzenia w mniejszym lub większym stopniu ger
cych się sprawami swojej niezwykłej ojczyzny, jej początkami i drama mańskiego, która, złączona pomiędzy sobą węzłami pokrewieństwa, żyje
tami znaczącymi bieg jej dziejów. Ma on co najmniej tę zasługę, iż ujął w przytykających do siebie domach pod osłoną warownej wieży. Lud za
krótko i obrazowo przyczynę powstania stronnictw, których walki staną czyna nabierać znaczenia wraz z ukształtowaniem się ugrupowania zawo
się zmorą życia florenckiego. dowego wokół rzemiosła, apretury i farbowania tkanin wełnianych; a gdy
jego cechowa organizacja osiągnie pełny rozwój, starcie ze szlachtą stanie
się nieuniknione: przedświt walki klas, w czym Florencja, jak w wielu
Ale przede wszystkim skąd wzięło się Florencji jej miano? Zawdzięcza innych dziedzinach, przoduje innym społeczeństwom.
je wodzowi Cezara imieniem Fiorinus? Czy pochodzi ono stąd, że w tej Jednakże w XII wieku gmina florencka, jeszcze w powijakach, żyje we
okolicy rodzi się wielkie mnóstwo kwiatów? Tak sądzi Benvenuto Cellini, względnym spokoju; „w kręgu swoich starych murów trwała, skromna
złotnik i rzeźbiarz, który przebywał swego czasu w Paryżu, w Petit-Nesle. i wstydliwa”, jeśli mamy wierzyć Dantemu, którego wszakże musimy trak
Natomiast odrzuca- Cellini wywód etymologiczny, wedle którego nazwa tować nieco podejrzliwie, gdyż wygnany z ojczyzny tęsknił i idealizował
Florencji miałaby pochodzić od Fluentia - od tego, że Arno fluit (prze- - . przeszłość. Widocznie ta surowa moralność szybko się przeżyła; intrygi
pływa) przez miasto. Jest to całkowicie nieprawdopodobne — woła — bo polityczne mnożą się jak grzyby po deszczu, a retorzy — bez których nie
w takim razie Rzym i Paryż-nosiłyby tę samą nazwę z racji Tybru i Sek mogła się obyć epoka hołdująca starożytności-— nabierają zwyczaju zwo
wany. „Utrzymujemy zatem i wierzymy, iż wywodzimy się od walecznego ływania na plac publiczny ludu oraz wszystkich wydziedziczonych i żąd
męża.” Awanturniczy artysta opowiada się więc za Fiorinusem. nych dobrobytu; to „odwołanie się do parlamentu” również jest nowością,
Znakomity historyk XVI wieku, Benedetto Varchi, bardziej w tei mie- i to brzemienną w skutki. Tam się przekształca ustrój, przygotowuje
rze kompetentny niż Cellini, skłania się ku etymologii „kwietnej”: w do ustawy, mianuje sędziów, urzędników. Chaos zapuszcza korzenie, a spór
linie Arna rosną lilie i wiele innych kwiatów, i stąd powstała nazwa Floria
gwelfo-gibeliński, zrodzony z suki i kobiety, na pewno nie łagodzi sprawy.
„zbudowana wsrod kwiatów”. Powołując się na świadectwo Dantego Var-
Zatrzymajmy się na paru etapach tych walk wewnętrznych, które
chi dodaje ze ci, którzy pierwsi zajęli ten obszar, zeszli ze wzgórz Fiesole
rzucą światło na przyszłość, to znaczy na okres panowania Medyceuszów.
gdzie^dotąd mieszkali, i założyli targowisko; chcąc mieć dogodny skład
Zwycięstwo gwelfów w roku 1250, ustawa zwana Primo popolo i stwo
ra^k^X":ijeToeXLXTdStanie SZtyWny’ Z biE8iem CZasU 1 pod rzenie urzędu kapitana ludowego, obowiązanego bronić praw ludu... W dzie-
przychylnych cesarzowi, a gibelinów stojących po^tronie ‘papieża. SP°tkamy gwel£ów
* Antonio Panella, Storia di Firenze (1949).
10 11
Rozdział pierwszy
Florencja miasto niezgodne
sieć lat później porażka gwelfów, zadana im przez sieneńskich gibelinów
pod Xtaperti; Florencji, stojącej o krok od zagłady udaje się wyjsc= cało dać przykład, a nie przez swoich przodków, oto jak zdobywa się honor.”
dzięki pewnemu gibelinowi-patriocie. Potem los się odmienia. Parte guelfa, Człowiek naprawdę czcigodny, szlachetny jest dziecięciem swoich uczyn
ków.
to znaczy stronnictwo gwelfów, odzyskuje przewagę; gibehnowie przezy-
Oto credo prawdziwego obywatela: praca jest prawem i wzrastający
WAlettofakt niezwykły: mimo krwawego współzawodnictwa mimo walki udział cechów w życiu publicznym sprawia, że szlachcic zmuszony jest,
stronnictw handel i rzemiosła nie przestają się rozwijać; banki florenckie choćby nawet gardził handlem, nosić jego szyld. Stronnictwo gwelfów,
biorą górę nad bankami innych miast, utrzymują coraz bhzsze stosunki dzięki swej wewnętrznej organizacji, opartej na rzemiosłach, opanowuje
z Francją, papiestwem, południowymi Włochami... Oznacza to dojście do teraz republikę, nie jest państwem w państwie, lecz stanowi samo państwo
i usiłuje przeprowadzić zrównanie klas, co ułatwia mu sam fakt, że szlach
władzy kapitalizmu, a zarazem nowej grupy obywateli, którzy przeciw
stawiają się i szlachcie, i ludowi: grupy wzbogaconych kupców, wielkiej cic, inaczej niż to dzieje się we Francji, nie mieszka w odosobnionym
zamku, lecz w samym mieście, „w społeczności rycerskich wieżyc”.
burżuazji czy też — można to i tak nazwać arystokracji kontuaru.
Rok 1293 to ważna data w rozwoju polityki florenckiej; w roku tym Zrównanie to zresztą nie powinno wprowadzać nas w błąd; nie jest ono
ogłoszono Ordinamenti di giustizia, na mocy których każdy obywatel zobo wcale narzędziem pokoju. Cechy są bowiem niezgodne w poglądach i dą
wiązany był zapisać się do jednego z cechów (arte); kto tego nie uczyni, żeniach; na przykład te, które nazywa się większymi (arte maggiori), jak
stanie się scioperato, plebejuszem drugiej kategorii. Ludzie szlacheckiego cech wełniarzy, bankierów, gotowe są dać pieniądze na wojnę, jeśli miałaby
pochodzenia nie są zwolnieni od tego obowiązku; wręcz przeciwnie: ustawa ona otworzyć zagraniczne rynki zbytu lub ułatwić operacje finansowe;
wymierzona została właśnie przeciw nim; jeżeli się nie wpiszą, nie utracą natomiast mniejsze cechy (arte minori), jak kamieniarze, kowale, ober
godności szlacheckiej, ale nie będą mieli prawa do miana obywateli, do żyści, życzą sobie pokoju sprzyjającego ich rzemiosłu, toteż wkrótce doj
uczestnictwa w rządach, do udziału w obradach... i oto jesteśmy świad dzie do walki między popolo grasso a popolo minuto, pomiędzy „tłustymi”
kami osobliwego widowiska: chcąc poniżyć człowieka, pozostawia mu się i „chudziakami”.
szlachectwo. Ale nie na tym koniec: poza „chudymi” kłębi się prawdziwy plebs, nie
Jeśli Florencja stała się ośrodkiem wyższej kultury, zawdzięcza to du piśmienni wyrobnicy, „chamy”, którzy również pragną wyłamać bramy
chowi republikańskiemu, a w jeszcze większym stopniu powstaniu tej róż republiki, zdobyć udział w obradach i dostęp do urzędów. Czyż prawdziwa
nej od wszystkich innych arystokracji ludowej i kupieckiej. W Wenecji demokracja nie jest „duszą obywateli zjednoczonych jedną wolą”? Jest to
arystokracja, niczym klika spiskowców, trzyma się z dala od ludu, który pusty frazes z placów publicznych, bo w rzeczywistości hasło to, w swej
drży przed władzą policyjną, „tajemniczą i niewidzialną”. Szlachcic neapo- ostatecznej konsekwencji, prowadziło do stałego konfliktu.
litański jest-próżniakiem i za punkt honoru ma to, że może nic nie robić. Z takiego podłoża trysnęło nowe źródło sporu, w którym naprzeciw sie
We włościach Kościoła zyje jeszcze inna szlachta, rolnicza, wiejska, która bie stanęli tym razem z jednej strony przedstawiciele wielkiej burżuazji
nie splamiłaby sobie rąk handlem. We Florencji dzieje się inaczej, demo zrodzonej z handlu, z drugiej zaś patrycjusze zrodzeni przez feudalizm.
kracja wchłania starą szlachtę, którą usiłuje przedstawić w ujemnym W maju 1300 roku wśród zabaw i tańców damy florenckie święciły na
świetle. J J placu Santa Trinita powrót lata; nastrój był świąteczny, radosny. Nagle
Posłuchajcie, co mówią (o sz*l ac-h ci- e -ludzie wykształceni: „Uważać, iż konna banda Donatich (patrycjusze) wpada na plac z wyraźnym zamiarem
cnotę przodków godnie podtrzymuje ten wywołania bójki i zaczyna poszturchiwać tych, co się przyglądali. Paru
Dtakńw i Irnni ‘ w ’'~1’ Co cate mnóstwo psów,
mężczyzn z rodziny Cerchi (wielka burżuazja), brutalnie potrąconych, do
patrzyło się w tym obrazy; dochodzi do starcia, dobyto broni, popłynęła
krew, tłum w popłochu ucieka... i na pustym placu zostaje sporo rannych,
w tym jeden z Cerchich, któremu odcięto nos.
Ale nie na tym koniec. Do wrogich poczynań dołącza się walka stron
przodków chwały swoim „Kto w cnocie
w chwały swojej szuka, pozbawia się wszelkiej zasługi. Samemu nictw, która zaczęła się w Pistoi — mieście podległym Florencji — między
Białymi a Czarnymi. Za pierwszymi opowiadają się Cerchi, za drugimi
12
13
1
Florencja miasto niezgodne
Rozdział pierwszy
Donati, wwaallcczząą ii wwzzaajjeemmnniiee ppoossyyłłaajjąą ssiięę na wygnanie (najsłynniej kierowanej przez niego rewolucji. Utworzenie tych cechów mniejszych
szym z tych wygnańców był Dante). Wreszcie gorę biorą Donata, ale wyzwala lud miejski od ciążącego nad nim patronatu cechu wełniarzy,
którego rejestry spalono, i teraz wszystkie uznane przez władze cechy
na krótko. r .
traktowane są na równi.
W roku 1308 przywódca ich, pomówiony o chęć wprowadzenia rządów
Na nieszczęście Ciompi wykazują tyle niedołęstwa, tyle tępej głupoty,
tyrańskich, zostaje zamordowany.
że sam Lando, obdarzony przez nich władzą, zraża się do nich i przyczynia
W tym niespokojnym mieście zdarzały się chwile, kiedy obywatele,
się do ich klęski. * Cech Ciompich, najniższy w skali korporacji, zostaje
zmęczeni i zgnębieni, niezdolni atakować lub bronić się, zapominają o re
zniesiony i następuje reakcja: na początku XV wieku rządy wracają do
publice i dostają się we władzę obcych książąt i żołnierzy, ale intermedia
rąk arystokracji i cechów większych.
te zazwyczaj smutno się kończą dla dyktatorów i Florencja powraca do
swoich nie kończących się kombinacji politycznych.
*
W 1358 *, po zarazie, która spustoszyła miasto, Florencja dodaje nową
* *
broń do swego arsenału: zarządzenie, które zabrania podejrzanym o gibe-
linizm — gibelin to zawsze wróg — przyjmować lub sprawować jakiekol
wiek urzędy; ostrzeżenie to równało się proskrypcji wewnętrznej, ponie Pewien cudzoziemiec zwiedzający Florencję dziwi się słysząc okrzyki
waż życie publiczne wniknęło tak głęboko w egzystencję obywateli, że od i widząc ludzi biegnących z obnażoną bronią, więc pyta:
sunięcie od spraw państwowych zdawało się sprowadzać człowieka do — Co się tutaj dzieje?
nicości. — Nic poważnego. Odbywa się tam podział urzędów sędziowskich
Ale temu, kto zostanie usunięty od urzędów lub po prostu zaliczony do i innych funkcji.
mniejszości, pozostawał jeszcze jeden środek: odwołanie się do rady lu Umori — to znaczy zamieszki wywołane przez stronnictwa — są chlebem
dowej. powszednim; wszyscy przyzwyczaili się do nich i nikt nie przejmuje się,
Środek to czasami niebezpieczny; uciekł się do niego bogaty kupiec- nawet gdy umori przybiorą naprawdę tragiczny obrót, machina polityczna
demagog, Salvestro de’Medici, i w ten sposób w roku 1378 los obdarzył zaś funkcjonuje mimo stałych wstrząsów. Stronnictwo przy władzy naj
Florencję jej pierwszym ruchem ludowym, jej pierwszym strajkiem spo pierw posyła rywali na wygnanie, po czym przekształca instytucje stosow
łecznym. Drobni rzemieślnicy, nie zrzeszeni w cechach, burzą się przeciw nie do swoich interesów, gdy tymczasem wygnańcy z daleka usiłują wy
posiadaczom i szlachcie, czynią wyłom w dawnej republice, znoszą przy wołać w mieście niezadowolenie. Przyłącza się do tego zazdrość sąsiednich
wileje mieszczan i ogłaszają nową republikę: nędzarzy. Znowu wznosi się miast, tych, które zależne są od Florencji, jak Pistoia, Prato, Arezzo, i same
szubienica na placu Signorii (to znaczy rządu); wieszają tam, dla rozrywki trawione walką własnych stronnictw; i oto republika słabnie, nie ufa
i jako symbol, barpeUo, naczelnika policji; przedstawicielom władzy, za samej sobie i swoim obywatelom, tak że myśl o zjednoczeniu, o konfede
mkniętym w pałacu, lud grozi, że jeżeli się nie poddadzą, wymorduje ich racji z innymi republikami, co może okazałoby się drogą do potęgi i ele
zony i dzieci wobec czego signori wymykają się jeden po drugim, wy mentem stałości, wydaje się jej niemożliwa.
dając klucze buntownikom. Pod koniec XIV wieku zwalczają się trzy stronnictwa, nowa szlachta
Ci mają za wodza pewnego gręplarza, który pracuje u jednego z su- wyrosła z cechów większych, z handlu, wsparta na pieniądzu i stapiająca
mXp°h-; r€ f PfatWdziwy P1^ w chodakach, brudny i obszarpany, w sobie resztki starej szlachty, dalej średnie mieszczaństwo, a wreszcie
’ kt°reg° ݰna 1 matka sprzedają jarzyny koło Stinche rzemieślnicy w ścisłym tego słowa znaczeniu.
florenckiego więzienia. Michele i *
opanowZOpWfęilenia' MiChIk nie jeSt ZWykłym sobie Proletariuszem^ „Gdyby Italia la Bella nie miała silnych stronnictw, mogła była za
ooppaannoowwuujjee ggoonnffaalloonn sspprraawwiieeddlliiwwoośśccii,,' zasiada w pałacu, wydaje rozkazy władnąć światem.” To zdanie pewnego poety-satyryka z epoki Renesansu
w iMrMw°rzri t,zy “ s
cech bledakow> Ciompi, czeladników, nazwa, która przylgnie do * Powstanie Ciompich autor naświetla nieco jednostronnie. Inaczej o tym mówią
ostatni badacze tych spraw. Por. N. Rodolico 1 ciompi. Una pagina d’historia dcl pro-
letariato operajo, Firenze 1945, oraz W. I. Rutenburg Narodnyje dioiżenia w gorodach
• Zaraza wybuchła w 1348 r. (przyp. red.).
Italii, Moskwa—Leningrad 1958 (przyp. red.).
14 15