Table Of ContentBohdan Chwedeńczuk
spór o naturą
prawdy
Chwedeńczuk
Spór o naturę
prawdy
biblioteka myśli współczesnej
Bohdan Chwedeńczuk
spór o naturą
prawdy
Państwowy Instytut Wydawniczy
Warszawa 1984
Okładkę projektował
MACIEJ URBANIEC
© Copyright for the Pollsh edltlon by
Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1984
ISBN 83-06-00906-1
WPROWADZENIE
U źródeł moich badań leży uczucie uchodzące od dawna
zą swoiście filozoficzne. Uczucie zdziwienia. Trudno się
nie dziwić i nie zastanawiać, żyjąc w takiej oto sytuacji:
wykonujemy nagminnie i bardzo często pewną czynność,
a zarazem, gdy się przyjrzeć dokładniej, nie wiemy właś
ciwie, co robimy.
Przecież bardzo często — w życiu codziennym i w nau
ce, prywatnie i publicznie, mówiąc o naszych twierdze
niach i przypuszczeniach, o poglądach i wierzeniach, o teo
riach i doktrynach, także o przedmiotach i stanach rze
czy — posługujemy się słowem „prawda”. Często też owe
mu używaniu słowa „prawda” towarzyszy poczucie, że
chodzi o coś ważnego. Nie sposób więc oprzeć się pytaniu,
o co właściwie chodzi, gdy o czymś mówię, że jest prawdą
lub że jest prawdziwe. Co mam na myśli, gdy mówię, że
prawdziwe jest moje przekonanie, iż mieszkam w Europie;
że prawdziwe jest twierdzenie Pitagorasa; że prawdziwe
są równania Maxwella; że prawdziwa jest teoria ewolu
cji? Na czym polega prawdziwość przekonań, twierdzeń,
sądów, teorii? Jaki sens wiążemy ze słowem „prawda”,
gdy stosujemy je do różnych rzeczy?
Pytania te narzucają się w obliczu owej niezwykle roz
powszechnionej, odwiecznej i doniosłej praktyki ludzkiej
— ludzie posługują się słowem „prawda”, posiadają poję
cie czy może pojęcia prawdy i stosują je do oceny swych
przekonań, a ocenianie przekonań i posiadanie przekonań
prawdziwych bardzo często uznają za coś ważnego. Py
tania te stanowią zagadnienie prawdy. Będę więc mówił,
że ten stoi w obliczu zagadnienia prawdy, kto stoi w
obliczu tych pytań.
5
Dawno temu stanąłem wobec zagadnienia prawdy. Za
częło mnie mianowicie zastanawiać, co mam odpowiedzieć
temu, kto pyta nie tylko, które z moich przekonań są
prawdziwe, kto nie tylko domaga się, bym wykazał, że są
prawdziwe, lecz kto się domaga przede wszystkim, bym
powiedział, co to znaczy, na czym to polega, że jakieś
przekonanie jest prawdziwe. Sam zacząłem się domagać
tego od siebie: wiedzieć jasno i odpowiedzialnie, co ro
zumiem przez prawdziwość, jakie mam pojęcie prawdy.
Przecież nie sposób na ślepo, choćby się to nawet udawa
ło, posługiwać się takim ważnym słowem.
Uświadomiłem sobie tedy zagadnienie prawdy, choć po
czątkowo uświadamiałem je sobie mgliście. Trzeba więc
było zastanowić się, o co może chodzić, gdy pytam, jakie
znaczenie czy znaczenia przysługują słowu „prawda” lub
gdy pytam, jakie jest pojęcie czy pojęcia prawdy, na czym
polega prawda. Zwłaszcza, czy pytanie dotyczy zwyczaju ję
zykowego lub zwyczajowego aparatu pojęciowego, czy też
tego, jak powinniśmy rozumieć termin „prawda”, jakim
pojęciem prawdy powinniśmy się posługiwać. Gdy zaś po
jawiło się to pytanie i wyłoniło się to rozróżnienie, poja
wiło się pytanie następne. Otóż, wiadomo mniej więcej,
jak ustalać, co ludzie mają w zwyczaju, gdy posługują się
jakimś językiem czy aparatem pojęć. Jak natomiast roz
strzygać, co ludzie powinni mieć w zwyczaju?
W ten sposób znalazłem się w samym środku filozofii.
Jest przecież zajęciem filozoficznym dociekanie treści i bu
dowy pojęć, zwłaszcza pojęć doniosłych, które są jakby
szkieletem naszego poznania świata. A już osobliwie filo
zoficznym zajęciem jest rozważać samą możliwość, upraw
nienia i sposoby takiego dociekania.
Gdy się okazało, że moje zagadnienie jest filozoficzne,
okazało się też, że istnifeją już filozoficzne rozstrzygnięcia
zagadnienia prawdy, że filozofowie udzielali różnych od
powiedzi na pytanie o pojęcie prawdy. Ale żadna z tych
odpowiedzi nie cieszy się powszechnym uznaniem filozo
fów. Istnieje tedy, okazuje się, filozoficzny spór o naturę
prawdy.
Zauważyłem jeszcze, że sposób, w jaki rozumiem, jakby
spontanicznie, słowo „prawda”, a więc moje pojęcie praw
dy, bardzo przypomina takie pojęcie, jakie przedstawia
jedno ze stanowisk w owym sporze.
Postanowiłem tedy przyjrzeć się filozoficznemu sporowi
o naturę prawdy. Uznałem, że są w nim trzy główne sta
nowiska, a w miarę namysłu nad całym zagadnieniem za
cząłem umacniać się w przekonaniu, że są to trzy głów
ne stanowiska, trzy główne odpowiedzi, jakie w ogóle
można zgłosić w kwestii natury prawdy. Stanowisko kla
syczne, korespondencyjne, które wiąże prawdziwość na
szych przekonań z ich odniesieniem do faktów; stanowisko
koherencyjne, które wiąże prawdziwość naszych przeko
nań z ich odniesieniem do siebie nawzajem; stanowisko
pragmatyczne, upatrujące prawdziwość naszych przekonań
w ich odniesieniu do nas samych.
Przystąpiłem więc do badania z pewnymi założeniami
lub, jeśli kto woli, z uprzedzeniami. Po pierwsze, z „na
turalnym” rozumieniem prawdy, przypominającym mi
skądinąd klasyczne stanowisko korespondencyjne w spo
rze o naturę prawdy. Po drugie, z przeświadczeniem, że
w owym sporze trzy teorie filozoficzne mają zasadniczy
charakter. Po trzecie, z podejrzeniem, że odpowiedzi na
pytanie o naturę prawdy trzeba szukać wśród owych
trzech teorii.
Ale przystąpiłem do badania po to, aby się przekonać,
czy moje założenia są słuszne. Przede wszystkim, by się
przekonać, czy można utrzymać to rozumienie prawdy,
jakim już rozporządzam, czy też trzeba je odrzucić i przy
jąć jakieś inne rozumienie, jakieś inne pojęcie prawdy.
Jeśli wypadnie odrzucić pojęcie prawdy, do którego przy
wykłem, czy można będzie opowiedzieć się za którymś
z pozostałych stanowisk w owym sporze o prawdę, czy
też trzeba będzie szukać innych rozwiązań.
Która z owych trzech teorii prawdy jest słuszna (jeśli
w ogóle któraś z nich jest słuszna)? Oto pytanie. Żeby
odpowiedzieć na nie, trzeba rozważyć każdą z nich.
Rozważyć, to przede wszystkim poddać je analizie, która
pozwoli ustalić, co znaczą istotne formuły, definicje
i twierdzenia, a więc, co każda z naszych teorii ma do
powiedzenia w kwestii natury prawdy. Spojrzeć na każdą
z nich jako na teorię właśnie, a więc ujawnić wyraźne
i utajone założenia, wskazać wnioski, do jakich prowadzą.
Przyjrzeć się argumentom, jakie każda z teorii zgłasza w
obronie tez własnych, i tym, jakie wysuwa przeciw sta
nowiskom konkurencyjnym. Na koniec, poddać je krytyce
7
i odrzucić to, co w świetle krytyki odrzucić wypadnie, za
chować zaś to, co oprze się krytyce i co wydaje się za
sługiwać na przyjęcie.
Ale wobec takiego postępowania z teoriami prawdy,
zmierzającego do ustalenia, która z nich zasługuje na
przyjęcie, można zgłosić pewną wątpliwość. Przecież całe
postępowanie zmierza do ustalenia, co to znaczy, że coś
zasługuje na przyjęcie — w ten wyróżniony, jakby wzor
cowy sposób, w jaki zasługują na przyjęcie sądy prawdzi
we. Dopóki nie ukończymy tego postępowania, nie wiemy,
co to znaczy „zasługiwać na przyjęcie”, nie możemy więc
samego tego postępowania oceniać ze względu na to, czy
zasługuje na przyjęcie, czy też nie.
Próbę odparcia tej wątpliwości (parafrazującej zresztą
odwieczną wątpliwość sceptyków) przynoszą pewne uwa
gi w części pierwszej tej pracy. Poprzestańmy więc na
razie na sugestii, że nie musi być nic zdrożnego w „zakła
daniu" narzędzia w postępowaniu, które ma jakby utwo
rzyć samo narzędzie, a w każdym razie ma osądzić war
tość owego narzędzia. Trzeba tylko zdać sobie sprawę
z różnicy między zakładaniem w sensie posługiwania się
a zakładaniem w sensie uznawania, przyjmowania do wia
domości. Przecież „zakładając” narzędzie .mogę zawieszać
uznanie go do jakiegoś innego postępowania, zwłaszcza
do tego postępowania, w którym je właśnie „zakładam”.
W pewnym sensie nie sposób postępować bez założeń,
to znaczy nie sposób postępować bez narzędzi. Można na
tomiast postępować bez założeń, w sensie stałej gotowości
do krytycznego, bezstronnego badania wszystkich naszych
narzędzi, wszystkich naszych przeświadczeń. Filozofia jest
taką częścią pracy umysłu ludzkiego, w której postępowa
nie bez założeń ma charakter przymusu.
Starałem się tu, w miarę sił, sprostać temu obowiązko
wi filozofa. Starałem się rozpatrzyć życzliwie każde
z trzech wielkich stanowisk w odwiecznym sporze o na
turę prawdy. Chciałem, dla siebie przynajmniej, zakoń
czyć ten spór. Dowiedzieć się, co to jest prawda. Dowie
dzieć się, to znaczy dojść tam i tam pozostać, gdzie pro
wadzi bezstronne badanie.
Spór o naturę prawdy miał swoich wnikliwych czytel
ników już jako maszynopis. Budził oczywiście różne reak
cje. Wśród reakcji krytycznych powtarzał się zarzut, że
8