Table Of ContentLogika i Zastosowania Logiki
Bogusław Wolniewicz
Ontologia
sytuacji
Państwowe
Wydawnictwo
Naukowe
Bogusław Wolniewicz
Ontologia sytuacji
Podstawy i zastosowania
Warszawa 1985
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Okładkę projektował
Zygmunt Ziemka
Redaktor prowadzący
Ewa Szlesińska
Redaktor techniczny
Anna Grzegorowska
Korektor
Alina Kalinowska
© Copyright
by Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Warszawa 1985
ISBN 83-01-05765-3
Spis treści
I. Wstęp
1. Metafizyka Wittgensteina.................................................. 7
2. Pojęcie sytuacji................................................................. 13
II. Zarys teorii
0. Preliminaria......................................................................... 20»
1. Sytuacje elementarne......................................................... 23
1.1. Aksjomatyka............................................................. 23
1.2. Kilka wniosków......................................................... 29
1.3. JP-niezależność......................................................... 32
1.4. Stany rzeczy ............................................................. 35
1.5. Reprezentacja mnogościowa...................................... 40
2. Zbiory sytuacji elementarnych.......................................... 42
2.1. Półgrupa •S.E-zbiorów .............................................. 42
2.2. Krata zbiorów minimalnych.................................. 46
2.3. (¿-przestrzenie i K-zbiory.......................................... 48
2.4. P-równoważność i (¿-równoważność....................... 51
2.5. K-zbiory i F-klasy ...................................................... 55
3. Obiektywy zdań................................................................. 58
3.1. Weryfikatory zdań...................................................... 58
3.2. Weryfikowanie i wymuszanie . ............................... 61
3.3. Sytuacje i miejsca logiczne...................................... 63
3.4. Miejsca i obiektywy zdań złożonych....................... 68
3.5. Sytuacje jako algebra Boole’a ................... 70
III. Atomizm logiczny jako ontologia sytuacji j
1. Ontologia sytuacji i jej odmiany .................................. 77
1.1. Kilka uwag o przyjętej aksjomatyce....................... 77
1.2. Hierarchia 5-ontologii.............................................. 83
2. Zasada atomizmu w filozofii Hume’a ........................... 93
2.1. Atomizm diachroniczny ........................................... 93
5
2.2. Determinizm Laplace’a jako ontologia sytuacji 100
2.3. Atomizm synchroniczny.......................................... 109
3. Zasada atomizmu w Traktacie Wittgensteina................ 121
3.1. Wersja słaba............................................................. 121
3.2. Wersje mocne............................................................. 125
A. O regułach interpretacji systemów filozoficznych . . . 130
I. Wstęp
1. Metafizyka Wittgensteina
(1) Kilkanaście lat temu, na XIV Międzynarodowym Kon
gresie Filozoficznym w Wiedniu, autor tych słów miał spo
sobność dać wyraz publicznie takim oto trzem przeświadcze
niom:
— Ludwik Wittgenstein jest w filozofii postacią pierwszej
wielkości.
— Jest on tam jedyną, jak dotąd, postacią tej wielkości
w naszym stuleciu.
— Podstawę tej oceny stanowi jego Traktat *, nie zaś jego
Dociekania filozoficzne.
Przeświadczenia te autor żywi nadal. Z pierwszym z nich wielu
się wtedy zgadzało; z drugim — niektórzy; z trzecim — mało
kto. Dlatego to ostatnie chcielibyśmy na wstępie, choć częścio
wo, uzasadnić.
Tractatus logico-philosophicus Wittgensteina jest od strony
formy wielkim dziełem sztuki, jedynym w swoim rodzaju.
Od strony treści jest to głęboko pomyślana filozofia języka,
ufundowana na całkiem nowej metafizyce. Wyprzedza się w niej
różne idee, które pojawiły się później — głównie w nurcie
teorii systemów dedukcyjnych i teorii modeli, a potem wraz
z postępującą algebraizacją logiki i powstaniem tzw. se
mantyki możliwych światów — a dziś są już dobrem po
wszechnym. Mimo to, potencjał teoretyczny Traktatu nie
* L. Wittgenstein, Tractatus logico-philosophicus, Warszawa 1970;
Dociekania filozoficzne, Warszawa 1972 (tłum. B. Wolniewicz).
1
wydaje się jeszcze wyczerpany. Trzon jego doktryny można
ująć tak:
(2) Naczelnym zagadnieniem wszelkiej filozofii jest kwestia
stosunku myślenia do bytu. W stosunku tym pośredniczy jednak
język, dzięki czemu stosunek ów rozkłada się na iloczyn
względny dwu innych: myśli do języka i języka do bytu. Oznacz
my je, odpowiednio, przez ,,/0” i ,,/i” (jak na rysunku 1).
Słyszy się czasem — np. od Stegmulłera1 albo od Gastiewa2
1 Por. W. Stegmüller, Ludwig Wittgenstein als Ontologe, Isomorphie
theoretiker, Transzendentalphilosoph und Konstruktivist, „Philosophische
Rundschau”, R. 13 (1965); przedruk w tegoż: Haupt Strömungen der
Gegenwartsphilosophie, wydanie trzecie, Stuttgart 1965.
2 Por. J. A. Gastiew, Gomomorfizmy i modeli, Moskwa 1975.
8
— że według Traktatu Wittgensteina stosunek logicznego od
wzorowania między językiem i bytem, czyli nasze fu jest
izomorfizmem. Tymczasem wcale tak nie jest, gdyż według
zawartych tam wyjaśnień jest on tylko homomorfizmem3.
Wtedy jednak powstają od razu dwa dość delikatne pytania:
(a) Jaki jest kierunek owego homomorfizmu: od języka do
bytu, czy odwrotnie?; (b) Czy jest to homomorfizm czegoś na
coś, czy tylko czegoś w cośl Na żadne z nich odpowiedź nie
rozumie się sama przez się.
Według Wittgensteina odwzorowanie fx jest homomorfizmem
z języka na byt. Językiem jest ogół zdań. Natomiast byłem —
czyli homomorficznym obrazem języka — nie jest po prostu
świat, lecz coś o wiele obszerniejszego, co u Wittgensteina
nazywa się przestrzenią logiczną języka. Przestrzeń ta obejmuje
nie tylko świat, czyli ogół faktów, lecz również ogół wszelkich
możliwości, jakie tylko w języku dadzą się opisać lub przedsta
wić.
Najprostszym nietrywialnym homomorfizmem tego rodzaju
jest odwzorowanie wskazane przez Fregego. Przestrzeń logiczną
stanowi wtedy po prostu zbiór obu klasycznych wartości logicz
nych: logicznej jedynki, czyli prawdy, i logicznego zera, czyli
fałszu. Natomiast w systemie Traktatu wskazane tu pojęcia
zostają rozdzielone: przestrzeń logiczna jest ogółem możliwych
— czyli opisywalnych — sytuacji. Fregowski homomorfizm fŁ
zostaje przez to rozłożony na iloczyn dwu innych homomorfiz-
mów: odwzorowania f2 z języka na przestrzeń logiczną, i od
wzorowania /3 z przestrzeni logicznej na zbiór wartości logicz-
3 Czytelnik nie obznajomiony z pojęciem homomorfizmu może je
sobie łatwo i dość wiernie wyobrazić jako cień: „cień” języka rzucony na
świat, czy też odwrotnie, świata ~ na język. Cień swój można rzeczy
wiście i bez żadnej przenośni traktować jako swój obraz homomorficzny:
wiele szczegółów się w nim zaciera, a jednak pierwowzór jest jeszcze
rozpoznawalny. Dla porównania: naszym obrazem izomorficznym byłby
nasz obraz w lustrze.
mych, pojmowanych tu jednak nie jako prawda i fałsz, lecz
jako byt i niebyt. W zamyśle cała ta operacja jest dość prosta,
ule w wykonaniu nastręcza ona spore trudności. Po części są
one natury czysto matematycznej, o czym Czytelnik będzie
miał sam okazję przekonać się później.
(3) Głównym celem, który przyświeca Wittgensteinowi
w Traktacie, jest wytyczenie granicy między tym, co się w języku
da wyrazić, a tym, co się w nim wyrazić nie da. Czytamy u niego:
(4.114) Filozofia winna wytyczać granice tego, co się da
pomyśleć, a tym samym tego, co się pomyśleć nie da.
Winna ona ograniczać od wewnątrz to, co się nie da
pomyśleć, przez to, co się pomyśleć daje.
(4.115) Przedstawiając jasno to, co wyrażalne, wskaże ona
i to, czego wyrazić nie można.
Pozytywistycznie usposobieni członkowie Koła Wiedeńskiego
— najpierw Halin, a potem Schlick i Carnap — sądzili, że
w słowach tych odnajdują swój własny ,,problem dem ar kacj i”,
wraz ze swą własną niechęcią do metafizyki i ślepą wiarą w nau
kę. Było to, jak dziś już wiemy, monumentalne nieporozumienie.
Według Traktatu treści metafizyczne są zaiste niewyrażalne,
gdyż umysł dociera w nich właśnie do granic tego, co w ogóle
da się rozumnie pomyśleć i sensownie powiedzieć. Ale nie
znaczy to przecież, że są one czystym urojeniem. Znaczy jedy
nie, że treściom owym można dać wyraz tylko pośrednio
i okrężnie: chcąc wyrazić je wprost, wpadamy zawsze bądź
w banał, bądź w absurd. Natomiast czystym urojeniem jest
idea ,,naukowej filozofii”.
W Traktacie rozgraniczenie tego, co wyrażalne, i co nie
wyrażalne, miało się dokonać za jednym zamachem. Przestrzeń
logiczna języka wypełnia bez reszty obszar tego, co wyrażalne;
jest więc z nim identyczna. Tym samym homomorfizm f2 jest
odwzorowaniem na to, co wyrażalne, wobec czego jako reszta
zostaje tylko to, co niewyrażalne. Gdy w realizacji tego wielkiego
programu zaczęły pojawiać się trudności — najpierw niby tylko
10
techniczne4, potem już wyraźnie głębsze5 — całe to przed
sięwzięcie zostało potem przez Wittgensteina zarzucone. Było
to chyba zbyt pochopne, a w każdym razie przedwczesne.
Wiele pomogłoby np. samo tylko osłabienie odwzorowania /2
do homomorfizmu w to9 co wyrażalne. Zamiast jednego języka
uniwersalnego można by sobie wtedy wyobrazić cały ich ciąg:
J09 Jl9 ..., któremu odpowiadałby równoległy ciąg przestrzeni
logicznych: P0, P1, ... Przez ciąg ten można by właśnie aproksy-
mować ,,od wewnątrz” pełny obszar tego, co wyrażalne (ów
ciąg przestrzeni logicznych nie musiałby zresztą być monoto-
niczny). Ostateczne rozgraniczenie tego, co wyrażalne, a co nie,
przesuwałoby się wówczas, być może, do nieskończoności, ale
z teoretycznego, a tym bardziej z metafizycznego punktu widze
nia obiekcja taka nie byłaby szczególnie istotna.
(4) Tak w zarysie przedstawia się doktryna Traktatu (wraz
z rzutem oka na pewne jej perspektywy dalsze). Czym w po
równaniu z nim są Dociekania filozoficzne? Nie jest to dzieło
sztuki. Przeciwnie, jest to twór całkowicie bezkształtny w for
mie, a chaotyczny w treści. Nie sposób też doszukać się w nim
jakiejkolwiek logicznie spójnej doktryny. Co więcej, można
nawet wątpić, czy jest to w ogóle jakaś filozofia języka. O ,języ
ku” stale się tam wprawdzie mówi, a także o jego ,,gramatyce”,
o „użyciu wyrażeń”, o różnych „grach językowych”, i o wielu
rzeczach podobnych. Przy bliższym wejrzeniu okazuje się
jednak, że owe „gry językowe” to nie żadne języki, ani nawet
nie miniaturowe modele języka, lecz naśladownictwa systemów
znakowych zupełnie innego rodzaju, mianowicie systemów
przedjęzykowych.
Biihler nazywał takie systemy znaków „systemami jednokla-
4 Por. zmianę brzmienia tezy (5.152) Traktatu między jego pierwszym
a drugim wydaniem, a także nasz komentarz do tej sprawy w: Four
Notions of Independence, „Theoria”, R. 36 (1970).
5 Por. np. G. E. Moore, Wittgenstein's Lectures in 1930 -1933, w jego:
Philosophical Papers, London — New York 1959.
11