Table Of ContentFilozofia moralności
Fragmenty filozofii analitycznej
Tom IV
FILOZOFIA MORALNOŚCI
Postanowienie
i odpowiedzialność moralna
Wybrał i wstępem opatrzył
Jacek Hołówka
Przełożyli:
Justyna Nowotniak, Wacław Jan Popowski
Wydawnictwo SPACJA - Fundacja Aletheia
Warszawa 1997
© Copyright for the introduction and selection
by Jacek Hołówka, Warszawa 1997
© Copyright for the Polish translation
by Justyna Nowotniak and Wacław Jan Popowski
© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Spacja and
Fundacja Aletheia, Warszawa 1997
ISBN 83-87045-15-2
ISBN 83-85277-39-0
Pozycja dotowana przez Komitet Badań Naukowych
i Ministerstwo Edukacji Narodowej
Jacek Holówka
Przedmowa
Źródłem większości czynów jest jakieś pragnienie, przejawia
jące się jako nagły impuls do działania, popęd, dążenie do
wybranego celu. Pragnienia nie zawsze są uświadomione. Czasem
wywołują działanie, którego motywów sprawca nie dostrzega
i którego przebiegu nie kontroluje w pełni. Choć takie działania
wiążą się z istotnymi problemami moralnymi, będziemy się tu
zajmować inną kategorią czynów, w których pragnienie od po
czątku nabiera formy intencjonalnego działania, a więc świadome
go sposobu postępowania w poczuciu odpowiedzialności za to, co
się robi. W takiej sytuacji szczególnego znaczenia nabiera po
stanowienie. Sprawca wie już, co chce zrobić, wyobraża sobie,
w jaki sposób będzie działać i jaki cel pragnie osiągnąć, podejmuje
decyzję i stara się ją zrealizować. Gdy realizuje swój cel bez
wewnętrznych zahamowań, jego sytuacja nie wymaga specjalnej
uwagi. Gdy jednak utyka w realizacji tego, co postanowił, w tym
właśnie momencie pojawiają się specyficzne problemy związane
z koniecznością pogodzenia pragnień, woli i rozumu.
Niekiedy podjęte postanowienie okazuje się nieskuteczne
i sprawca mimo szczerej intencji dokonania wybranego czynu, nie
jest w stanie zrealizować swych zamierzeń. Nie potrafi na przy
kład zarzucić uporczywych nawyków, zmusić się do systematycz
nej pracy lub do odważnego postępowania Staje przed nim
problem słabej woli. Zagadnienie to należy zarówno do psycho
logii, jak do filozofii moralnej. Od psychologii można oczekiwać
wyjaśnienia źródeł i mechanizmów słabej woli, od filozofii od
powiedzi na pytanie, jak słaba wola jest w ogóle możliwa i czy
powinniśmy w ogóle wierzyć w jej istnienie. Powód wątpliwości
jest dość oczywisty. Niemożność wykonania tego, co się po
stanowiło można przypisać słabości pragnień, woli lub rozumu.
Która z tych hipotez jest właściwa? Rozważmy prosty przykład.
Jakaś osoba każdego wieczora zapewnia, że następnego dnia
wstanie rano i prosi by ją o odpowiedniej porze zbudzić. Gdy
następnego dnia próbujemy wywabić ją z łóżka, błaga nas jednak,
6 Jacek Holótaka
byśmy dali jej spokój i pozwolili trochę jeszcze pospać. Z pewnoś
cią ta osoba pragnie czego innego wieczorem, a czego innego
rano. Co ponadto możemy powiedzieć na jej temat? Pojawia się tu
wiele pytań. (1) Czy możemy powiedzieć, że wiemy, czego taka
osoba naprawdę chce? To nie jest oczywiste, ponieważ systematy
cznie chce jednej rzeczy wieczorem, a innej rano. (2) Czy możemy
zatem powiedzieć, że nie potrafi podjąć decyzji? Raczej nie,
ponieważ bezustannie jakieś decyzje podejmuje. Jej problem pole
ga na tym, że raz podjęte decyzje natychmiast zmienia, i ostatecz
nie tego, co uznaje za swe poważne i pozornie nieodwolywalne
decyzje, nigdy nie realizuje. (3) Czy powinniśmy wobec tego
powiedzieć, że ta osoba nie potrafi dość mocno pragnąć tego, na
czym jej zależy? Chyba nie mamy prawa stwierdzić czegoś takiego
bez uzyskania potwierdzenia z jej strony. Jeśli człowiek słabej woli
wieczorem przeprasza za ranną bezwolność i zapewnia, że podob
na słabość się nie powtórzy, jeśli mówi, że bardzo mu na tym
zależy, aby rano wstać do pilnych zajęć, jeśli patrzy przy tym
szczerze w oczy i mówi z przejęciem, to chyba pragnie dość
mocno tego, na co się umawia. To jednak nie zmienia faktu, że
następnego rana może równie mocno chcieć zostać łóżku. (4) Czy
możemy zatem uznać, że taka zmienna osoba ma po prostu słabą
wolę, a inni, wstający wcześnie mimo senności i rannego odręt
wienia, mają wolę silną? Moglibyśmy tak powiedzieć tylko pod
warunkiem, że niestałość i niekonsekwencję czyjegoś zachowania
będziemy tłumaczyć brakiem zdolności realizowania postano
wień, a nie czymś innym, na przykład brakiem wyraźnego po
stanowienia, brakiem trwałych uczuć, czy brakiem pamięci minio
nych stanów. Każda z tych możliwych interpretacji wydaje się
jednak niepewna, ponieważ nie mamy dość wyraźnego wglądu
w motywy i stan umysłu obserwowanych przez nas osób. Nie
możemy porównać bezpośrednio umysłu człowieka chwiejnego
i zmiennego ze stanem umysłu człowieka zdecydowanego i nie
ustępliwego. Nie wiemy, czy niezłomność, upór, zapiekłość,
a wreszcie odporność na perswazję granicząca z otępieniem na
wszelkie bodźce zewnętrzne, to rozmaite wersje tej samej po
stawy, charakteru i umysłu, czy są to różne predyspozycje i różne
sposoby reagowania. Nie wiemy nadto, czy ktokolwiek potrafi tak
dobrze przewidzieć swoje przyszłe stany, by móc z góry uznać
niektóre z nich za wiarygodne i prawdziwe, natomiast inne za
wymuszone przez zewnętrze okoliczności i nieautentyczne.
Tradycja literacka może tu posłużyć, jak zwykle zresztą w filo
zofii, cenną wskazówką. Odyseusz żądał, by przyjaciele przywią
zali go do masztu i nie zważając na przyszłe błagania nie puścili go
Przedmowa 1
na brzeg, gdy będzie się wyrywać, aby zamieszkać z syrenami.
Przyjaciele go nie zawiedli. Uwierzyli, że Odyseusz ma zdolność
przewidywania, kiedy będzie sobą, a kiedy nie. Gdy żądał uwol
nienia, brali go za bezwolne i głupie ciało, które nie zasługuje na
poważne traktowanie. Z pewnością byli przekonani, że nie ma
wówczas prawa do wydawania poleceń i że jego żądania są
nieautentyczne, tzn. że płyną z zamąconego rozumu, z którym nie
wolno Odyseusza utożsamiać. Odyseusz był jednak mądrym czło
wiekiem, i wiedział, kiedy jest sobą. Większość z nas uważa, że
zawsze jest sobą. Nadto Odyseusz z góry potrafił przewidzieć,
kiedy przestanie być sobą i umiał to przekonująco wyjaśnić.
Większość z nas potrafi dokonać podobnego wniosku dopiero ex
post, po tym, jak zrobiliśmy już coś złego. Ta chwiejność własnej
tożsamości jest dość niepokojącą obserwacją. Pewne osoby skłania
wprost do paradoksalnych i nieodpowiedzialnych eksperymentów
z własnym poczuciem odpowiedzialności. Potrafią powiedzieć:
„Teraz możecie mi ufać całkowicie, wieczorem w połowie, a nad
ranem w ogóle”. Czy można w tak lekkomyślny sposób bawić się
odpowiedzialnością za własne czyny.? Oczywiście nie. Ale jeśli nie,
to (5) kiedy mamy prawo uznać, że działający w jakimś momencie
nie był sobą i mimo właściwych postanowień nie był w stanie
postąpić tak, jak zamierzał? Jeśli powiemy, że nigdy, to twier
dzimy, że pragnienia, wola i rozum nigdy nie zawodzą sprawcy, co
jest jawna nieprawdą. Pewne sytuacje są oczywiste. Jeśli człowiek
ze słabą wątrobą (którą z jakichś powodów często myli z głową)
siada do wódki i mówi: „Jak się napiję, to zawsze chcę jechać na
miasto. Macie mi nie dać kluczyków” — wiadomo, co robić. Jest
to marny naśladowca Odyseusza. Jeśli jednak ktoś już wpółpijany
nagle oświadcza: „Miałem wziąć lekarstwo, dajcie je szybko, bo
inaczej pójdę do szpitala” — nie wiadomo, co robić. Może chce
sobie zaszkodzić, ale być może wie, co mówi. Człowiek pijany
z zasady źle reprezentuje swoje własne interesy, ale czasami może
być w nich lepiej zorientowany niż osoby postronne. (6) Czy
powinniśmy zatem zawsze uznać za fałsz to, co nam mówi o sobie
ktoś, kto nie zasługuje na zaufanie? Nie możemy posługiwać się
tak prostą regułą, ponieważ w pewnych przypadkach, człowiek
nie kontrolujący swego postępowania wie jednak o sobie więcej
niż inni, a więc w szczególności może też wiedzieć lepiej niż inni,
dlaczego nie potrafi spełnić swych postanowień i dlaczego okreso
wo traci odpowiedzialność za swe czyny, lub wprost przestaje być
sobą. (7) Czy nie jest przypadkiem tak, że nawet najbardziej
roztropny człowiek może chwilowo zwątpić w swą przezorność,
że najbardziej prostolinijny i stały charakter zrobi coś, czego
8 Jacek Holówka
później chciałby się wyprzeć i co chcialby wymazać ze swej
przeszłości? Jeśli jest to powszechne pragnienie i jeśli jest ono
potrzebne dla zachowania dobrego mniemania o sobie, to czy nie
powinniśmy dać każdemu prawo zbudowania „upiększonej” wer
sji swej biografii, pozwolić mu, by nie uznawał się za sprawcę
swych incydentalnych błędów, przyznał się do nich i ponosił za
nie odpowiedzialność, ale za ich wykonawcę uznawał raczej
przypadek, złe nawyki, chwilowy brak kontroli nad sobą, ale nic
siebie samego? Odpowiedź zależy od tego, jak sobie będziemy
wyobrażać ludzką osobowość, czy przypiszemy jej władzę samo
kontroli, samokształcenia i samokształtowania. Jeśli możemy
przyjąć, że nasza osobowość ma strukturę warstwową, wtedy
jeden jej poziom możemy obwiniać o złe nawyki, inny o brak
kontroli lub brak właściwych zasad postępowania. (8) Czy nie
powinniśmy się zatem domagać, by każdy z góry przewidział
chwile swej nieodpowiedzialności, i z góry zabezpieczył siebie
oraz innych przed skutkami błędów, które mógłby popełnić?
Oczywiście takie żądanie jest moralnie słuszne, powstaje tylko
pytanie, czy jest wykonalne. Z pewnością można je postawić
aniołom, ale czy można je postawić ludziom? Czy każdy potrafi
z góry przewidzieć, kiedy zawiodą go nerwy, kiedy straci głowę,
cierpliwość, jasny ogląd własnej sytuacji? Pamiętajmy, że człowiek
najczęściej nie potrafi z góry przewidzieć swoich błędów. Jeśli
umie je przewidzieć, błędy przestają być błędami, i stają się
świadomym, bądź nawet wyrachowanym działaniem. Jeśli więc
zgodzimy się, że każdy, kto zachowuje się w miarę rozsądnie,
powinien mieć prawo spróbowania własnych sił, nawet w sytuacji
w której może zawieść innych i siebie, to pewnych przypadków
słabej woli nie da się uniknąć. Wtedy każdy będzie miał prawo
przekonać się empirycznie, jakim pokusom potrafi się oprzeć,
jakie zmęczenie pokonać i jakie nawyki przezwyciężyć. Jeśli zatem
nie znamy niezawodnych sposobów przewidzenia, kiedy ujawni
się w nas słaba wola i w jaki sposób można ją pokonać, to (9) czy
to nie wystarcza, by przyjąć, że wbrew pewnym potocznym
sformułowaniom, słaba wola istnieje jako wyraźna przyczyna
pewnych zachowań? Wydaje się, że nie możemy przyjąć takiego
rozwiązania. Określenie „słaba wola” może skrywać zupełnie
różnorodne zjawiska, będące raczej efektem działania pewnych
trudnych do ustalenia przyczyn, niż stanowić swoistą przyczynę
zachowań wymykających się sprawcy spod kontroli. „Słaba wola”
może być zbiorczą nazwą na brak planu życiowego, kapryśność
uczuć, niewypracowanie cnoty pojętej jako łatwość sterowania
własnym postępowaniem, a wreszcie na oportunizm oraz lenistwo
Przedmowa 9
myślowe i cielesne. (10) Czy mamy więc prawo żądać od każdego
by się jej wyzbył? Wydaje się, że tak. Nawet jeśli nie wiemy
dokładnie, jakie mechanizmy psychiczne skrywa określenie „słaba
wola”, gdy go używamy w odniesieniu do konkretnych ludzi i ich
zachowań, mamy prawo oczekiwać słowności, konsekwencji
w postępowaniu i pewnej wewnętrznej dyscypliny od każdego.
Nic nie wskazuje na to, by istniały przypadki „patologicznie”
słabej woli, której nie da się opanować. Jej występowanie jest
zawsze konsekwencją pewnych zaniedbań, niechęci do pracy nad
sobą i nieumiejętności ułożenia sobie jasnego planu życiowego.
Może być też efektem pewnych nierozwiązanych konfliktów
między pragnieniami, zdolnością do trzymania się postanowień
i rozumem. Częściej jest jednak dowodem braku charakteru, tzn.
braku wyrobionych zasad postępowania, które przeszły w nawyk
i stały się trwałym, wiarygodnym wskaźnikiem czyjegoś postępo
wania, dzięki którym staje się on osobą przewidywalną i godną
zaufania.
Niniejsza książka zawiera artykuły na temat intencji, wyboru
celu, słabej woli, odpowiedzialności za jej brak i kosztów moral
nych postawy odwrotnej — ślepej determinacji. Koncentruje się
na licznych paradoksach powstających przy próbie wyrobienia
sobie jasnych poglądów na te tematy. Pokazuje, że silnej woli nie
można wyrobić bez wykształcenia w sobie samoświadomości stale
zdolnej do oceny swego postępowania Pokazuje też, że liczne
problemy decyzyjne jednostki przypominają dylematy, przed któ
rym stoi cale społeczeństwo. Kształtowanie polityki przypomina
pod pewnym względem kształtowanie własnej osobowości. Rów
nież wymaga jasnego określenia intencji, wyboru celów, silnej
woli i gotowości poniesienia moralnych kosztów wybranej drogi
postępowania. Tę zbieżność ukazuje najlepiej polemika dotycząca
terroryzmu i odstraszania nuklearnego. Są to zjawiska zdecydowa
nie różne w aspekcie politycznym i ze względu na ostateczną
ocenę moralną, ale podobne przez to, że opierają się na zamiarze
wyrządzenia krzywdy niewinnym ludziom. Powstaje więc pytanie,
(11) czy taki zamiar jest równie zły, jak jego spełnienie, i czy
odstąpienie od tego zamiaru nie ma swoistej wysokiej wartości
moralnej. Gdyby tak było, to połączenie złych intencji ze słabą
wolą prowadziłoby do nieoczekiwanego triumfu moralności
— wbrew politykom, sztabom wojskowym i złowróżbnym wiesz
czom. Jest to jednak naiwne i niemądre oczekiwanie. Nie można
na stanowisku oficera odpowiedzialnego za użycie drastycznych
środków represji stawiać zapatrzonego w swą wielkość generała,
moralnego megalomana, który w momencie, gdy użycie ostatecz
10 Jacek Holówka
nych środków okaże się konieczne, odmówi wykonania rozkazu
powodowany skrupułami moralnymi. Kto jako żołnierz gotów
jest poświęcić swe życie dla innych, musi czasem poświęcić dla
nich dobre imię, reputację moralną, a może i honor. Wahanie
może niekiedy przez przypadek przynieść korzystny efekt, ale nie
może być nigdy zalecone jako celowa i mądra polityka motywo
wana względami moralnymi. Oto w największym skrócie treść
artykułów zamieszczonych w zbiorze.
Harry G. Frankfurt w głośnym artykule Wolność woli i pojęcie
osoby omawia pojęcie „chcenia” pierwszego i wyższych rzędów.
„Chcenie” pierwszego rzędu to pragnienie osiągnięcia jakiegoś
celu lub stanu. Pragnienie wyższego rzędu to chęć posiadania
pragnień pierwszego rzędu. Na przykład, można chcieć zapalić
papierosa (pragnienie pierwszego rzędu) i jednocześnie chcieć nie
poddać się chceniu zapalenia papierosa (pragnienie drugiego
rzędu). Ten przykład pokazuje, że „chcenia” pojawiają się na
różnych poziomach logicznych i mogą popadać w konflikt. Ar
tykuł zajmuje się kwestią, czy w takiej sytuacji zawsze ulegamy
silniejszemu „chceniu”. Co ważniejsze, buduje koncepcję osoby,
charakteryzując ją jako sprawcę, który kieruje się „chceniami”
wyższego rzędu niż najniższy.
Gregory Kavka rozważa w Zagadce trucizny następujący para
doks. Jakiś miliarder zapłaci ci jutro milion dolarów, jeśli dziś do
północy szczerze będziesz pragnąć wypić o świcie śmiertelną
porcję trucizny. Miliarder nie żąda, byś tę truciznę naprawdę
wypił. Zapłaci nagrodę nawet wtedy, jeśli o północy będziesz
pragnąć zabić się następnego ranka, lecz o świcie zmienisz zdanie
i będziesz chcieć żyć nadal. Miliarder gotów jest ryzykować,
ponieważ uważa, że podobne następstwo stanów psychicznych
jest niemożliwe. Kto o północy pragnie się zabić, ponieważ
pragnie otrzymać nagrodę, nie może rankiem pozbyć się jednego
pragnienia i zachować drugie. Uznał własną śmierć za warunek
konieczny otrzymania nagrody i warunek ten przyjął. Gdy przyj
dzie nowy dzień, nie może chcieć tylko nagrody i nie chcieć się
dać zabić, ponieważ jeśli tak to czuje rano, to daje dowód, że tak
samo czuł wczoraj. Czyli od początku pragnął jedynie nagrody
i nie pragnął zabić się przez wypicie trucizny. A zatem nie
zasługuje na nagrodę.
Alfred R. Mele stawia pytanie w On chce spróbować, czy
chcieć spróbować coś zrobić i starać się to coś zrobić, to to samo.