Table Of ContentPierre
BOURDIEU
O telewizji. Panowanie dziennikarstwa
Tłumaczenie
Karolina Sztandar-Sztanderska
Anna Ziółkowska
Redakcja naukowa i Przedmowa do polskiego wydania
Małgorzata Jacyno
WYDAWNICTWO NAUKOWE PWN
WARSZAWA 2009
Dane oryginału
Pierre Bourdieu
Sur la télévision suivi de Eemprise du journalisme
Raisons d’Agir Éditions
Copyright © Raisons d’Agir, 1996
Projekt okładki Agata Jaworska
Ilustracja na okładce ShutterstocklDick Stada | .
Redaktor inicjujący Sylwia Breczko '
Redaktor Julian Kutyła
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Naukowe PWN SA
Warszawa 2009
ISBN 978-83-01-16046-3
Wydawnictwo Naukowe PWN SA
02-676 Warszawa, ul. Postępu 18
tel. 022 69 54 321; faks 022 69 54 031
e-mail: [email protected]; www.pwn.pl
Spis treści
Przedmowa do polskiego wydania (Małgorzata Jacyno)....................... 1
Wstęp......................................................................................................... 33
Rozdział 1. Scena i jej kulisy.................................................................. 37
Niewidzialna cenzura........................................................................... 40
Ukrywać pokazując............................................................................... 44
Zamknięty obieg informacji .............................................................. 49
Presja czasu i fast-thinking .................................................................. 55
Debaty prawdziwie fałszywe lub fałszywie prawdziwe.................... 58
Sprzeczności i napięcia........................................................................ 65
Rozdział 2. Niewidzialna struktura i jej efekty.................................... 69
Udziały w rynku i konkurencja........................................................... 70
Siła banalizacji.............................................................. 74
Walki rozstrzygane przez wskaźnik oglądalności.............................. 80
Panowanie telewizji ........................................................................... 86
Kolaboracja............................................................................................ 92
Prawo do wejścia i obowiązek wyjścia .............................................. 98
Aneks. Panowanie dziennikarstwa........................................................ 103
Kilka właściwości pola dziennikarskiego........................................... 106
Efekty ingerencji.................................................................................. 110
Krótkie postscriptum normatywne...................................■................. 116
Bibliografia............................................................................................... 119
Indeks nazwisk........................................................................................ 121
Przedmowa do polskiego wydania
Na paradoks zakrawa to, że Pierre Bourdieu przedstawił swoje
analizy i koncepcje teoretyczne w telewizji, a więc w miejscu,
gdzie przekaz ma być sformułowany w taki sposób, żeby trafiał
„do wszystkich”. Telewizja to pod wieloma względami odwrot
ność pola intelektualnego - naukowcy lubią, gdy zawiłość ich
koncepcji odbija złożoność opisywanego przez nich świata, z ko
lei media wymagają, żeby „wyrażać się jasno” i w „zrozumiały
dla wszystkich” sposób. Krótko mówiąc, trzeba pamiętać, że
„mówi się do ludzi”. To oczywiste, że w mediach trzeba mówić
„ludzkim językiem” i nie ma w nich miejsca na naukowe wywo
dy zrozumiałe jedynie dla-wąskiej grupy wtajemniczonych, tyle
tylko, że Bourdieu nawet wśród samych socjologów uważany jest
za autora, który pisze nazbyt wyszukanym językiem, posługuje
się skomplikowaną składnią, parafrazami, aluzjami i metafora
mi. Żeby czytać z mniejszym lub większym rozumieniem teksty
tego francuskiego socjologa, warto orientować się (choćby po
bieżnie) w średniowiecznej scholastyce, psychoanalizie, filozo
fii Leibniza, Kanta, Husserla, Wittgensteiną, .Heideggera i Sar
tre’a, dobrze jest też znać łacinę i troche^.ereki. actakże mieć
(to i tak tylko niektóre z tradycji, do któr,ych“§i^od^bływał
O TELEWIZJI. PANOWANIE DZIENNIKARSTWA
i z którymi polemizował). O ile przekaz medialny jest adresowa
ny do „każdego”, czyli do „przeciętnego odbiorcy”, o tyle publicz
ność Bourdieu - choćby za sprawą samej formy jego wypowiedzi
- może mieć poczucie, że należy do wąskiej elity, zdolnej pojąć,
co też autor miał na myśli. Bourdieu zapewnia zatem swoim
czytelnikom poczucie bycia „wybranym”, a jego wywody są
skonstruowane w ten sposób, że potwierdzają przedstawioną
w nich wizję świata społecznego jako świata, w którym bariery
symboliczne bywają silniejsze od barier fizycznych.
Niezależnie od hermetyczności dzieła Bourdieu, trudno mieć
wątpliwości, że jest on jednym z najbardziej wpływowych współ
czesnych socjologów. Ten wpływ na współczesną socjologię daje
się zmierzyć zarówno ilością odwołań do jego prac, jak i tym, że
socjologowie na co dzień posługują się wypracowanymi przez
niego pojęciami (przemoc symboliczna, kapitał kulturowy czy
pole), nawet nie wspominając o ich autorze. To drugie paradok
salnie dowodzi jeszcze większego uznania, ponieważ wiąże się
z uprawomocnieniem tych pojęć w ramach socjologii - oderwa
ne od autora stają się one częścią „socjologii po prostu”. Wpły-
wowość Bourdieu daje się wreszcie ocenić ilością polemik z jego
teorią i badaniami. Dystynkcja (wyd. poi. 2005) oraz napisana
wcześniej z Jean-Claude’em Passeronem Reprodukcja (wyd. poi.
1990) stały się ważnym, można powiedzieć „krytycznym”, punk
tem odniesienia dla wszystkich badaczy przemian zachodzących
w nowoczesnych społeczeństwach. Kontrowersyjne wypowiedzi
Bourdieu, w których dowodził, że jeśli chodzi o społeczne
dystanse i nierówności, w społeczeństwach tych tak naprawdę
„nic się nie zmieniło”, uczyniły z jego prac spektakularny wy-
wód-wyzwanie dla tych wszystkich, którzy sądzą, że „zmieniło
się wszystko”.
Hermetyczny język okazał się ostatecznie wydajną symbolicz
nie strategią w polu intelektualnym, ale przede wszystkim po
zostawał w ścisłym związku z zaproponowanym przez Bourdieu
Przedmowa
do polskiego wydania
programem uprawiania socjologii. Program ten odwołuje się do
francuskiej tradycji socjologicznej, jednak trudno ograniczyć
jego zasięg, odnosząc go do szczególnego charakteru francuskie
go społeczeństwa lub do swoistości francuskiej tradycji intelek
tualnej. Mam tutaj na myśli zwłaszcza te interpretacje, w których
mówi się, że to, co pisał Bourdieu, może i jest prawdą, ale przede
wszystkim w odniesieniu do społeczeństwa francuskiego, które
w porównaniu z innymi jest bardziej zhierarchizowane. Wska
zywano również na specyficzne właściwości francuskiego pola
naukowego - zorganizowanego wokół figury intelektualisty wol
nego od dyscyplinarnych i dyscyplinujących podziałów, które
go wypowiedzi i możliwość wywierania wpływu przekraczają
uświęcone granice między nauką, sztuką i polityką. Do szczegól
nej francuskiej tradycji pola intelektualnego należy też bez
wątpienia obecny u Bourdieu duch prowokacji - chęć wypowia
dania się przeciwko „wszystkim” (czyli przeciwko prawicy, bur-
żuazji, ale i przeciw drobnomieszczańskiej obawie przed powie
dzeniem „czegoś nie tak”), a przez to „bycia przeklętym”. Warto
przy tej okazji zauważyć kolejny paradoks, owo „bycie przeklę
tym” i „niczyim” staje się niezbitym dowodem niezależności
i bezinteresowności, co w następnym kroku pozwala na zebranie
kapitału symbolicznego w ilości wystarczającej na to, by skutecz
nie wpływać „na wszystkich”.
Jednym ze sposobów rozumienia dzieła (a więc, jak pisze
Bourdieu w Regułach sztuki, jakąś formą jego „opanowania”)
jest poszukiwanie czynnika, który sprawił, że przybrało ono
taki, a nie inny kształt (niezależnie od intencji autora albo na
wet wbrew jego zamiarom). Często takiego „czynnika determi
nującego” poszukuje się po to, by zneutralizować krytyczny czy
kontrowersyjny charakter danej wypowiedzi. Hermetyczne, ale
i prowokujące analizy Bourdieu bez wątpienia pomyślane zosta
ły w taki sposób, by mogły być przedmiotem niekończącej się
interpretacji i nie dawały się tak łatwo zneutralizować. Bourdieu
O TELEWIZJI. PANOWANIE DZIENNIKARSTWA
10
nazywał swoją teorię socjoanalizą. Wyzywa ona socjologię na
ubite pole epistemologiczne (podobnie jak psychoanaliza w uję
ciu Michela Foucault czyniła z psychologią) i żąda rozliczania
się ze stosowanych pojęć i klasyfikacji. Chodzi bowiem o to, że
ci, którzy klasyfikują ludzi, sami wcześniej zostali przez świat
społeczny sklasyfikowani, a przez to zdeterminowani do tego,
by tak a nie inaczej widzieć i klasyfikować innych. Dezynwol-
tura metodologiczna, w której Bourdieu dorównuje momenta
mi innemu słynnemu socjologowi, Ervingowi Goffmanowi,
pozwalała mu na łączenie wyników badań ilościowych z rozmo
wami podsłuchanymi w metrze i z obserwacją tego, jakie czaso
pisma są wykładane w salonach fryzjerskich. Bourdieu (znów
podobnie, jak czyni to dyskurs psychoanalityczny) nie ustawał
w tropieniu Wstydliwych sekretów kultury, ale i jej - czasem
jeszcze bardziej wstydliwych - oczywistości, jak na przykład ta,
że niektórym zależy przede wszystkim na tym, żeby ubrać się
ładnie „dla innych” i wtedy starannie dobierają wierzchnie,
„wyjściowe” ubranie, inni natomiast troszczą się także o ubra
nie, które noszą jakby bardziej „dla siebie”, czyli pod spodem
(Bourdieu 2005, s. 252-254). Bourdieu wykradał innym dyscy
plinom ich problemy i pojęcia po to, by uczynić je kwestiami
socjologicznymi. Można powiedzieć, że zwłaszcza z filozofią łą
czyło go prawdziwie antagonistyczne przymierze. Przyjmował
jej podpowiedzi, a następnie odzierał - wierny duchowi durkhe-
imowskiej socjologii - filozoficzne kategorie z metafizyki. Do
brze widoczna jest ta strategia w Dystynkcji, ale przede wszyst
kim w pracy poświęconej filozofii Martina Heideggera, gdzie
pokazuje, jak filozoficzne kategoryzacje (np. „bycie Sobą”
i „Się”) są odbiciem społecznych dystynkcji (i obaw przed ich
zatarciem) a czasem nawet celów politycznych (Bourdieu 1988).
Czym zatem uzasadnić tę hermetyczność analiz Bourdieu? Wią-
że się ona z zamiarem zerwania (rupture), być może nawet po
dwójnego. Po pierwsze, chodzi o zakwestionowanie metafizycz-
Przedmowa
do polskiego wydania
11
nej czy antropologicznej iluzji istnienia jakichś wspólnych pod
staw ludzkiego bytu odsyłających do „egzystencji jako takiej”
bądź „głębi”, w której równy udział mają wszyscy ludzie, a po
drugie - o zerwanie ze „spontaniczną socjologią”, czyli klasy
fikacjami stosowanymi przez ludzi wobec siebie i innych w co
dziennej walce o to, czym jest świat społeczny i o to, czyj jest
ten świat.
W kontekście tego programu „podwójnego zerwania” proble
matyka związana z funkcjonowaniem pola dziennikarskiego ma
szczególne znaczenie. Jest to bowiem pole, które może podjąć
rywalizację z polem naukowym w kwestii wskazywania i nazy
wania tego, co politycy i odbiorcy rozpoznają jako „problemy
społeczne”. Siłą pola dziennikarskiego jest przede wszystkim to,
że posługuje się ono przekazem, który - w przeciwieństwie do
naukowego - jest „przystępny”. Bourdieu w przedstawionych
dalej wykładach wyjaśnia mechanizmy budowania przekazu „dla
wszystkich” i formowania się iluzorycznego „paktu o nieagresji”,
jaki telewizja zawiera z odbiorcami. Media i pole intelektualne
pozostają w złożonych relacjach konieczności współpracy i ko
nieczności konkurencji. Charakter tej współpracy i konkurencji
wynika z różnic dzielących obydwa mikroświaty. W mediach
ostentacyjnie słabo zaznacza się hierarchię, podczas gdy o dys
tynkcji pola naukowego stanowi to, że podtrzymuje dystanse.
Pola te różnią się również wyobrażeniem tego, jak biegnie czas:
jeśli ktoś mówi, że coś dzieje się „od niedawna”, dla dziennika
rza oznacza to, że sytuacja zmieniła się wczoraj, najwyżej tydzień
temu, natomiast socjolog czy politolog mają raczej wtedy na my
śli zmiany, jakie zachodzą od XVIII wieku. Te dwa światy róż
nią się też wyobrażeniem tego, z kim warto i z kim można dys
kutować. Dla dziennikarza rozmówcą i odbiorcą jego przekazu
są żyjący, dostępni mu ludzie, natomiast rozmówcą i adresatem
wypowiedzi socjologa są „wciąż żywi” autorzy, tacy jak Weber
i Marks. Wreszcie w mediach obowiązuje niepisana zasada
O TELEWIZJI. PANOWANIE DZIENNIKARSTWA
12
zakazująca używania „trudnych słów” i prowadzenia monolo
gów. Każdy, kto ją złamie, może być przywołany do porządku
na dwa sposoby: albo prosi się go o dodatkowe objaśnienia
(rzecz jasna krótkie i takie, które przełożą wcześniejszą wypo
wiedź na „ludzki język”), albo już się go więcej nie zaprasza
- pole dziennikarskie pozostaje dla niego niedostępne.
Od lat siedemdziesiątych XX wieku Pierre Bourdieu polemi
zował z dominującą diagnozą przemian zachodzącą w społeczeń
stwach późnej nowoczesności. Demokratyzacja, kulturalizacja
i homogenizacja - to różne wersje tej diagnozy. Mówi ona o tym,
że rynek oraz media wyzwoliły procesy, które zredefiniowały
hierarchię społeczeństw. Mamy do czynienia ze swoistą napaścią
kultury na strukturę społeczną. Oznaczać to ma tyle, że wszyst
kie istotne procesy społeczne nie są już reprezentowane w kultu
rze i przez kulturę, ale są przez nią podpowiadane i wywoływa
ne. W myśl tych diagnoz to kultura jest teraz wszechmocna, bo
przedstawiane przez nią możliwości i pragnienia nie są już ogra
niczane i „dyscyplinowane” przez strukturę społeczną. Kluczo
wą rolę w tym procesie kulturalizacji świata przypisuje się ryn
kowi i mediom, które zasłynęły z tego, że są demokratyczne
i przystępne.
O ile wcześniej za czynniki determinujące „w ostatniej instan
cji” uznawano naturę i strukturę społeczną, o tyle w latach sie
demdziesiątych znaczenie takie zostało przypisane kulturze
rozumianej jako możliwość - czy w mniej optymistycznych
interpretacjach - jako konieczność dokonywania wyborów przez
jednostki. Jeśli bariery społeczne są systematycznie rozpuszcza
ne przez kulturę, to pojawia się pytanie, jakiego rodzaju prze
szkody mogą dziś ograniczać jednostki w realizacji zamiarów
i pragnień. Teza o kulturalizacji świata niesie nowe wyjaśnienia
dotyczące przyczyn nierówności i marginalizacji. O ile wcześniej
mawiało się, że to natura czy struktura społeczna sprawiają, że
ludzie sami nic nie mogą zrobić, o tyle teraz niezmienność losu